Płótna Tatarczyka są niezwykle silnie zakorzenione w otoczeniu, w którym mieszkał i żył – w Mięćmierzu. Fragmenty przedmiotów, urywki widzianej rzeczywistości, portrety psa artysty, ślady na śniegu. W większości monochromatyczne, malowane impastowym pociągnięciem pędzla, są czymś więcej niż fotografią kawałka świata. Powściągliwe, a zarazem hipnotyzujące. Na obrazy Tatarczyka chce się patrzeć bez końca. Tak jak na wąwóz – częsty widok w okolicach Kazimierza Dolnego. W tym przedstawieniu ciekawy jest nie tylko lekko dramatyczny punkt widzenia, ale i światło, a nade wszystko mnogość odcieni czerni, które grają w oku widza i nie pozwalają z wąwozu wyjść.